Niektóre sesje planuje się latami i latami przekłada. Czasami musimy po prostu dojrzeć, czasami zaakceptować siebie… Jednak niezależnie od powodu odkładania tego w czasie, chodzi o jedno. O pozbycie się wymówek. To one sprawiają, że sesja kobieca ucieka nam z roku na rok.
Wiem jak to jest być fotografowaną i fotografować, obydwa zadania wymagają nie lada umiejętności.
Oddając swoje ciało w ręce fotografa musimy mu ufać. Czy jest coś trudniejszego niż pokazywać swoje ciało i być może skrywane niedoskonałości? Zaryzykuję stwierdzeniem, że tak. Równie trudne jest zostać obdarzonym tym zaufaniem. Będąc fotografowaną mam pewne oczekiwania, wierzę, że fotograf w którego ręce się oddałam widzi to co widzieć bym chciała.
Sesja kobieca to współpraca na wielu płaszczyznach, nie tylko czysto fotograficznej: ja robię zdjęcia, Ty pozujesz. To również współpraca emocjonalna, w końcu żeby obdarzyć kogoś zaufaniem, ten ktoś musi na nie zasłużyć. Powiedzmy, że pierwsze koty za płoty- wiecie że potrafię robić świetne zdjęcia i jesteście w rękach profesjonalisty, zostaje druga kwestia, którą buduje się już na sesji. To atmosfera, intymność, ta specyficzna więź porozumienia.
Dobrze, kiedy podczas sesji kobiecej jesteśmy same. Nikt nam nie przeszkadza, nie ma dzieci, które mogą wejść w każdej chwili do sypialni i zapytać: „Mamusiu, dlaczego Ty tak dziwnie wyglądasz?”. Eliminujemy z otoczenia mężów, mamy, teściowe. To ta chwila, kiedy dbamy tylko o siebie i swój komfort psychiczny.
A dzięki takiej współpracy mogą powstać zdjęcia niezwykłe, magiczne, podkręcające nasz seksapil i pewność siebie. Rany, jakie to fajne uczucie, kiedy oglądamy się na zdjęciach i pękamy z dumy jak dobrze wyglądamy. Marzę, by każda kobieta kiedyś tego doświadczyła!
Zapraszam Was do obejrzenia takiej sesji. Monika wraz z zachodzącym słońcem stworzyła nieziemski duet.
Spraw sobie lub komuś prezent wybierając voucher na sesję.
Proponowane wpisy